Tyle osób mówiło, że warto tam jechać, że zbrodnią jest jej nie zobaczyć. Sintra- miasto, które szokuje swoją różnorodnością, zadziwia kolorami i zachwyca widokami. Muszę przyznać, że bardzo bym żałowała, gdyby mnie tam nie było i zdecydowanie wspominam to jako jedną z moich największych przygód w Portugalii.
No to w drogę!
Po przyjeździe do miasta zdecydowałyśmy, że wybierzemy się pieszo zwiedzać okolicę. Nie było to łatwym wyczynem, ponieważ większość atrakcji znajduje się na niemałych wzgórzach (a najbliższa z nich była oddalona o godzinę drogi). Mimo wszystko było warto, ponieważ całą wycieczkę umilały nam sielskie widoki i klimat tamtejszego miasteczka.
Po prawej stronie pan udający rzeźbę. Całe szczęście, że w porę zauważyłam, że to żywy człowiek, bo już chciałam biec mu na kolana, żeby zrobić sobie zdjęcie…
Oprócz kolorowych pamiątek i pocztówek, nie mogłam również nie zauważyć tych uroczych kubków…
Teleportacja do Chin
Pierwszym miejscem do którego dotarłyśmy był Zamek Maurów, który od razu skojarzył nam się z chińskim murem. Co prawda nie był tak długi, że nie dało się go przejść, ale równie zawiły i pełen widoków,o których zobaczeniu nawet nie śniłam. Niesamowite, ileż radości dała nam taka przechadzka..
Etap drugi
Niestrudzone drogą, ruszyłyśmy na kolejne wzgórze, na którym czekało danie główne naszej wycieczki. Pałac Pena, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, to ogromny kompleks budynków, który łączy w sobie mega mix różnych kolorów, wzorów i ornamentów. Dla jednych wielki kicz, dla drugich magiczna przestrzeń. Osobiście bardzo polubiłam klimat tego miejsca i zdecydowanie pozytywnie oceniam cały wystrój. Wnętrze nie było już tak atrakcyjne, jednak udało się znaleźć parę „smaczków”, które przykuwały wzrok.
Szkoda, że nie mamy takich ratuszów w Polsce…
Bardzo dużo mebli i zdobień było dopracowanych z dbałością o każdy najmniejszy szczegół…
To jeszcze nie koniec!
Wycieczka po samym pałacu zajęła nam okropnie dużo czasu. Byłyśmy już całkiem zmęczone, ale zegar pokazywał, że do zamknięcia wszystkich pobliskich atrakcji pozostawało wciąż około półtorej godziny. Pomaszerowałyśmy więc dziarsko ku ostatniemu celowi naszej wycieczki, jakim był najwyższy punkt widokowy, znajdujący się w kompleksie parkowym wspomnianego wyżej pałacu. Już sam park sprawił, że buzia sama nam się otwierała, wypowiadając po raz setny już tego dnia przeciągłe: „Łaaaał”. Kwiaty, drzewa, roślinność no i oczywiście pojawiające się raz na jakiś czas, uwielbiane przeze mnie palmy. Myślałyśmy, że lepiej już być nie może… Jak bardzo się wtedy myliłyśmy…
Oczywiście wędrówka bez słodyczy to żadna wędrówka.
Na sam szczyt…
Kiedy wspięłyśmy się na najwyższy punkt, naszym oczom ukazało się miejsce tak niesamowite, że aż brakuje mi przymiotników, aby je opisać. Panorama prawie całego miasta, pałacu, górzystego terenu. Wszystko w zasięgu wzroku, a do tego zachodzące słońce. To był cudowny koniec dnia i naszej wycieczki. Usiadłyśmy na skałach i w milczeniu obserwowałyśmy jak niebo robi się różowe, a słońce opada coraz niżej, aby w końcu schować się za wzgórzami (okej może nie do końca w milczeniu, bo nie potrafię siedzieć cicho dłużej niż minutę, ale przynajmniej się starałam).
Tak na sam koniec…
Wycieczka do Sintry to wycieczka dająca naprawdę wielkiego kopa. Dużo chodzenia, dużo wspinaczki i spacerowania. Jednak nigdy, przenigdy nie cofnęłabym swojej decyzji o wyprawie w to miejsce. Bardzo chciałabym wybrać się tam kiedyś nawet jeszcze raz, ponieważ jeden dzień to zdecydowanie za mało na zobaczenie wszystkich pięknych terenów tamtej okolicy. Strasznie też żałuję, że nie mogę pokazać wam wszystkich zdjęć z tej wyprawy. Musiałam bardzo okroić ten wpis, ale może zachęci to was do wybrania się samemu w to miejsce. 😉
Jeżeli szukacie praktycznych informacji na temat samego dotarcia do miasta i wszelkich kosztów, bardzo polecam zajrzeć <tutaj>. Ta strona to kopalnia przydatnych informacji na temat tego, co zwiedzać w Lizbonie i okolicach, jak zwiedzać i kiedy. Jeżeli macie jakieś pytania, śmiało możecie zadawać je w komentarzach. Jeżeli ktoś był, widział Sintrę, czekam na jego opinię! Jeżeli ktoś nie widział, też jestem ciekawa co myśli, dajcie znać w komentarzach!
erasmuskolorypałac penapodróżesintrasłońcezamek
Pingback: Podsumowanie listopada! Linki, zdjęcia i muzyka. | justhappylife()