Dzisiaj mija dokładnie miesiąc od naszego ślubu. Ja powiedziałam TAK, on powiedział TAK i wszystko poszło z górki. Chociaż cały okres przygotowań wcale nie był taki prosty jakby się zdawało. Były elementy przyjemne, takie jak wybieranie sukni ślubnej, kupowanie i tworzenie dodatków wizualnych, testowanie różnych smaków tortów… mmmmm! (tak, tak, szalenie ważny element!). Ale zdarzały się też bardziej stresujące i nużące rzeczy do załatwienia, jak chociażby załatwianie papierologii i dokumentów (mieliśmy sporo papierkowej roboty, jako że oboje z JużMężem jesteśmy różnej wiary).
Pomyślałam sobie, że taka seria ślubna na blogu ułatwiłaby przyszłym Pannom Młodym „OGARNIANIE SIĘ” w tej zakręconej, pełnej szału i przygotowań, rzeczywistości! Jeśli już macie to za sobą, to koniecznie podzielcie się swoimi patentami na dobrą organizację wesela w komentarzu. Jestem niesamowicie ciekawa jak wyglądało takie planowanie wesela u innych, bo każdy tak naprawdę przeżywa ten czas na swój własny sposób.
Dzisiaj chciałam napisać Wam o takim początkowych i najpilniejszych krokach ogarniania się ślubnego – zaraz po zaręczynach. Tylko błagam, nie zaczynajcie planowania od razu tego samego dnia! Nacieszcie się sobą i chwilą, a jak ochłoniecie to łatwiej będzie Wam podejść na spokojnie do tematu.
ROZMOWA
Wszystko powinno się zacząć od rozmowy. Nie takiej z przyjaciółką, w której chwalimy się pierścionkiem (chociaż ta też jest istotna!). Chodzi o rozmowę z naszym przyszłym mężem.
Po zaręczynach byłam trochę zestresowana rozmową na temat ślubu. JużMąż jest prawosławny i bałam się, że pojawi się konflikt w temacie religii. Jak się okazało niepotrzebnie się martwiłam! Wytłumaczyłam dla swojego lubego dlaczego ważna jest dla mnie ceremonia w kościele, porozmawialiśmy na spokojnie, a on przytaknął i zgodził się na opcję ślubu mieszanego w kościele. Za to poprosił, żebym i ja poszła na kompromis i nie kombinowała, a przyjęła jego nazwisko (zamiast wymyślać dwuczłonowe czy co tam jeszcze jest teraz w modzie). Na co przytaknęłam mu również, bo chciałam, żebyśmy tworzyli wspólnie nową rodzinę o jednym nazwisku. Tak właśnie zaczynaliśmy wspólne planowanie i po kolei opowiadaliśmy swoje wizje TEGO dnia. Chcieliśmy bardzo, żeby było kreatywnie, po naszemu i wesoło. Spisywaliśmy wszystkie pomysły, marzyliśmy i daliśmy się ponieść wodzom fantazji (w początkowej fazie jest to nawet wskazane!)
Także punkt pierwszy to: DYSKUSJA we dwoje. Ustalcie ile osób chcecie zaprosić, gdzie byście chcieli mieć ceremonię ślubną, gdzie zorganizować zabawę weselną, w jakim miesiącu chcecie wziąć ślub. Jeśli ustalicie wszystkie „zasady” gry na początku, unikniecie potem sytuacji, w której jedno z Was ma o coś pretensje.
Jedno ze zdjęć z sesji narzeczeńskiej, autor: Nika Fiedziukiewicz
KLUCZOWE USTALENIA
Data i Sala Weselna
Po mojej rozmowie z JużMężem, przystąpiliśmy do działania. Nasze planowanie wesela zaczęliśmy od sprawdzenia DOSTĘPNOŚCI sali, w której miała się odbyć nasza impreza. Jak się okazało sala, która wpadła nam w oko, miała wolny termin dopiero na „za dwa” lata w kwietniu albo we wrześniu. Jako że urodziłam się we wrześniu, możecie się domyślić, co wybraliśmy… 🙂 Data była wyjątkowo popularna i strasznie łatwa do zapamiętania, bo był to pierwszy dzień tego miesiąca! Wszystkie daty na czerwiec, lipiec i sierpień były już zarezerwowane, także możecie się wyobrazić teraz, że Panny Młode rezerwują swoje wymarzone daty nawet… 3 lata wcześniej!
Proponowano nam również takie niestandardowe terminy w środku tygodnia np. na wolny dzień z okazji Bożego Ciała. Ale cieszę się bardzo, że jednak się na to nie zdecydowaliśmy. Mieliśmy kilku gości zza granicy, którzy na pewno „nie wyrwaliby” się do Polski w środku tygodnia.
Umówcie się na kilka wizyt do różnych miejsc, gdzie organizowane są tego rodzaju imprezy. Warto rozrysować sobie tabelkę z plusami i minusami danej sali. Dla nas zależało przede wszystkim na tym, aby:
A) sala oczywiście była sama w sobie ładna,
B) nie miała gigantycznych słupów na środku,
C) nie było wnęki, gdzie część gości byłaby ukryta i nie widziałaby tej części tanecznej
Wasze priorytety mogą być zupełnie inne, pomyślcie co dla Was jest ważne i… zdecydujcie się w miarę szybko, a jeśli można to rezerwujcie termin jeszcze przed decyzją ostateczną! 🙂

DJ i Zespół
Chcieliśmy zespół na początku. Ale nikt z nas nie znał nikogo takiego. Jak wpisaliśmy sobie przykładowe zespoły na Youtube, to myśleliśmy, że nam uszy zwiędną i jednogłośnie stwierdziliśmy, że bierzemy DJ-a. I tutaj sprawa ma się podobnie- jak najszybciej. Niektórzy rezerwują DJ-a jeszcze zanim nawet znajdą salę! My się trochę zagapiliśmy, nie miałam pojęcia jak wcześnie rezerwuje się takie rzeczy i wszyscy Ci, o których było głośno- byli już zajęci. Więc zapytałam tych zajętych DJ-ów o to, czy mogliby mi polecić swoich kolegów i znajomych z branży. I natrafiłam na jednego, który jak się potem okazało był strzałem w dziesiątkę!
Bez względu na to, czy wybierzecie zespół z wodzirejem czy DJ-a, pamiętajcie, że to niesamowicie ważny element imprezy. To ktoś, kto poprowadzi cały Wasz wieczór! Od niego zależy, czy goście nie zanudzą się na śmierć i czy w ogóle wyjdą na parkiet! Najlepiej spotkać się osobiście i poznać człowieka. Ja widziałam się z DJ-em dopiero tydzień przed ślubem (minusy mieszkania za granicą), ale wcześniej wielokrotnie dzwoniłam i wchodziłam na jego profile społecznościowe. Zwracałam ogromną uwagę na to, w jaki sposób dana osoba się wypowiada, jak jest nastawiona do życia i czy słychać w jego głosie pasję!
Fotograf i Kamerzysta
Te dwa pierwsze punkty, czyli Sala i DJ- to najważniejsze rzeczy do ogarnięcia w jak najkrótszym czasie. Potem możemy przejść do kolejnego WAŻNEGO etapu, który w moim odczuciu to właśnie oprawa wizualna takiego wesela, czyli zdjecia i wideo. Nie bez powodu umieszczam to na liście jako trzeci podpunkt. Warto zainwestować w takie rzeczy, ponieważ (odpicowywałaś się tyle czasu i łaziłaś po te wszystkie głupie dodatki: biżuteria, podwiązka, suknia, buty…) oboje będziecie wyglądać obłędnie i szkoda tego nie uwiecznić. Niektórzy rezygnują z wideo i biorą tylko fotografa. Ja uważam, że film jest ważny, choćby najkrótszy, bo potem chociażby Wasze dzieci będą chciały na pewno to zobaczyć, a i Wy wspomnicie te chwile z uśmiechem. Zdjęcia nie uchwycą wszystkiego, co się naprawdę działo w tym dniu. Z drugiej strony sam film też nie złapie tych magicznych momentów, które można by potem oprawić w ramkę i postawić na biurku.
Poszukajcie stylu, który się Wam podoba, na internecie jest mnóstwo utalentowanych ludzi! Lepiej skontaktować się z nimi wcześniej zanim się okaże, że już są… zarezerwowani na dany termin.
Dopiero po tym wszystkim zaczęłabym spokojnie szukać kościoła. Dlaczego tak późno? Bo w kościele jednego dnia ślubów może być wiele, a fotograf/kamerzysta poświęca swój dzień tylko na jedno wesele.
NO I CZAS NA PRZYJEMNE… TABLICE INSPIRACJI
To chyba był mój ulubiony element wesela. Szukanie inspiracji w sieci! Zdradzę Wam w tajemnicy, że ja w pierwszych dniach organizacji po prostu przepadłam! Nie można mnie było odciągnąć od kolorowych zdjęć bukietów, wianków, sukien ślubnych, no i przede wszystkim DODATKÓW! Wsiąkłam w temat niczym panierka w kotlet schabowy i nie mogłam się oderwać! Ludzie w sieci mają miliony pomysłów, którymi można się inspirować. A Polska wbrew pozorom dostosowuje się do kolegów z zagranicy i można znaleźć sporo firm, które oferują pomoc ślubną na bardzo wysokim poziomie! (Ale o tym jak spełniałam swoje wyimaginowane i szalone fantazje ślubne opowiem Wam jeszcze innym razem!)
Szukajcie pomysłów! Możecie zaprojektować swoje wymarzone tablice inspiracji na stronie Pinterest albo stworzyć foldery na komputerze, do których będziecie wrzucać zdjęcia. Może nawet ktoś pokusi się o ich wydrukowanie i wklejenie do organizera ślubnego? (ja tak robiłam!) Wtedy z łatwością wytłumaczycie każdemu jak powinien wyglądać Wasz WIELKI DZIEŃ!
A NA KONIEC
hakuna matata
Czyli nie martwcie się za dużo! Wbrew pozorom całe to planowanie wesela nie jest aż tak trudne i skomplikowane jak się wydaje. Te wszystkie katastroficzne filmy, w których obsługa upuszcza tort Państwa Młodych na ziemię, albo kiedy dziecko wyrzuca obrączki za ołtarz (swoją drogą przekomiczne są te wpadki)- to się zdarza raz na sto lat! Nie unikniecie mniejszych wpadek, każdy miał jakieś, ale to naturalne. W końcu życie nie jest idealne i te „wpadki” należy przyjmować z uśmiechem, bo są częścią nas! 🙂 Bierzemy ślub z drugą osobą, żeby żyć z nią na dobre i na złe, więc nie próbujmy na siłę idealizować wszystkiego!
Jestem ciekawa jak wyglądały początki planowania u innych doświadczonych Panien Młodych. Jeśli jest tu jakaś świeżo upieczona żona (a może nawet mąż!) to chętnie poznam Wasze opinie na ten temat. Mam nadzieję, że taka seria ślubnych wpisów przypadnie Wam do gustu. Chciałabym raz na jakiś czas wrzucać tu ciekawe (i mam nadzieję pomocne) informacje, dotyczące organizacji ślubnej!
Pingback: Sesja narzeczeńska - jak ciekawie wykorzystać zdjecia? - Just Happy Life()
Pingback: Jak zorganizować wesele? - 111 rzeczy do zrobienia przed ślubem - Just Happy Life()