-„Halo? Kto tam?”
-„To ja. Otwórz”
Tak wyglądały kiedyś konwersacje przez domofon. Kochani rodzice, zawsze wiedzieli, że „ja” to ich dziecko, które albo znowu zapomniało klucza, albo je zgubiło, albo po prostu nie chce mu się go z torby wyciągać.
Wspominam o tym celowo, bo niedawno tak właśnie wracałam do Polski na całe (uwaga) 3 dni! Wszystko po to, aby odebrać nowy dowód i złożyć wniosek o paszport. Zachciało się Monice zmiany nazwiska po ślubie, to teraz ma. Ale wcale się nie przejmuję, bo uwielbiam latać do Polski.
Na co dzień mieszkam w Londynie, a więc każda taka wyprawa do domu rodzinnego, to dla mnie pełna emocji podróż do przeszłości. Wsiadając do samolotu, czuję się jakbym wchodziła do kapsuły czasu! I wcale nie chcę przez to powiedzieć, że nic się w moim mieście nie rozwija. Wręcz przeciwnie, coraz więcej się tam dzieje, a dom moich rodziców przeszedł już niejedną metamorfozę. Są jednak takie małe rzeczy, ciepli ludzie, wspomnienia, które na długo pozostają takie same.
Pomyślałam, że pokażę Wam jak wygląda dla mnie taka typowa wizyta w domu. Co koniecznie muszę zrobić i czemu nie jestem w stanie (i nawet nie próbuję) się oprzeć.
1. Kawa i dyskusje rodziną do późnej nocy
Nic tak nie smakuje jak kawa po długiej podróży z Londynu do Białegostoku (moje rodzinne miasto) w towarzystwie mojej mamy i młodszego brata. Koniecznie na kanapie narożnej w salonie! Uwielbiam ten moment, kiedy rozkładamy się tam wszyscy i dyskutujemy na każdy możliwy temat. Żartujemy i śmiejemy się z rzeczy, których nikt poza nami pewnie by nie zrozumiał! Uwielbiam te nasze „kanapowe konwersacje” o życiu, pracy, szczęściu i planach na przyszłość.
2. Zabawa z kotem
To, że lubię koty to nic odkrywczego. Nie doczekaliśmy się z mężem jeszcze własnych kociątek, dlatego tak bardzo cieszę się każdym momentem spędzonym z tym uroczym rozrabiaką u mojej mamy. Uważam, że koty to są wspaniałe i inteligentne stworzenia, a przytulny dom to w 80% ich zasługa! Nie wspominając już o odstresowanych domownikach!
3. „Mój” stary pokój
Celowo użyłam cudzysłowu, bo ten pokój jednak ewoluuje i robi się coraz mniej mój. Nie ma już kanapy, na której potrafiłam zasnąć w środku nocy z całym plikiem notatek na studia, ucząc się zapalczywie do sesji. Jest nowe biurko, pojawiają się nowe przedmioty. Moje stare rzeczy znikają do pudeł (cześć z nich zabrałam ze sobą do Londynu). Wciąż jednak czuć tam ducha mojej przeszłości. Uwielbiam tam przebywać i wspominać jak pracowałam do późnych godzin porannych nad swoją pracą dyplomową. Przeżywałam swoje wewnętrzne rozterki miłosne, rozwijałam swoje pasje i tworzyłam nowe marzenia! Lubie do tego wracać, przypominam sobie kim byłam i kim jestem teraz. Zauważam jak dużo zmian zaszło w moim życiu, jak rozwijam się z każdym dniem, ucząc się na porażkach i zwycięstwach. Taki sentyment już chyba zostanie na zawsze!
A zdjęcie powyżej ma już kilka lat. Pamiętacie ten wpis? Jak chcecie zobaczyć, moje stare centrum dowodzenia, w którym generowałam wielkie plany, wpadajcie TUTAJ.
4. Skarby z przeszłości
Ten punkt nawiązuje trochę do poprzedniego. W moim pokoju, poukrywane w pudłach znajdują się najróżniejsze skarby dzieciństwa. Stare pamiętniki, dzienniki snów, kaseta z komunii, kasety magnetofonowe nagrywane dyktafonem (niektórzy już może nie wiedzą, co to jest!). Pluszaki, plecione bransoletki, Złote Myśli, książki pisane w dzieciństwie… Karteczki, które tak namiętnie zbierałam w segregatorach! Zachowujesz takie rzeczy na pamiątkę, czy szybko się ich pozbywasz? Ja nie mogłabym tego zrobić, straszna ze mnie chomikara! Uważam, że to genialna pamiątka po latach, która przypomina nam, jacy byliśmy kiedyś i jak przez lata ewoluowały i rozwijały się nasze pasje.
Jeden z rysunków, które dostałam od mojego męża z czasów studiów, kiedy dopiero zaczynaliśmy ze sobą randkować. 🙂Ten dinozaur to mój towarzysz jeszcze z okresu, kiedy miałam może nawet 4-5 lat. Zabierałam go ze sobą dosłownie wszędzie! Miałam mnóstwo takich małych przyjaciół. Uwielbiałam nosić je zawsze ze sobą, tworzyć z nich superbohaterów i wymyślać im wspaniałe przygody. A pod dinozaurem jedna z książek mojego autorstwa, które pisałam w okresie gimnazjum/początek liceum. 🙂Domek skarbonka i kolejna książka z moimi ilustracjami, wykonana.. mnóstwo lat temu. 🙂
5. Czekoladowe śniadanie…
Musiałam to napisać. To dość niezdrowy nawyk, ale nie potrafię mu się oprzeć! Kiedy jestem u mamy, czuję nieodparta pokusę jedzenia czekoladowych płatków! Ulubiony posiłek z dzieciństwa, którym strasznie się kiedyś zajadałam.
A jakie Ty masz wspomnienia, kiedy odwiedzasz swój dom rodzinny? Co uwielbiasz robić? Czy jest to oglądanie zdjęć, wspólne picie kawy, a może po prostu relaks z bliskimi?
5 wspomnieńdom rodzinnylifestylemagiczne momentyodwiedzanie domuskarby przesłościstary pokójwizyta w Polscewspomnieniawspomnienia z dzieciństwa